– Lubię, kiedy wszyscy są szczęśliwi – powiedział A
– Lubię, kiedy wszyscy są szczęśliwi – powiedział Artur, a ona wiedziała już, że to rzeczywiście okazuje się prawdziwy klucz do jego charakteru; on naprawdę starał się, by wszyscy byli szczęśliwi, nawet najprostsi z jego poddanych. Pozwalał na to, co działo się między Lancelotem i Gwenifer, bo wiedział, że gdyby ich rozdzielił, uczyni to jego królowa nieszczęśliwą, nie chciał też ranić Gwenifer, odsuwając ją od siebie albo biorąc sobie inną żonę, czy choćby kochankę, by urodziła mu syna, którego Gwenifer dać mu nie mogła. On nie okazuje się dosyć bezwzględny, by być Najwyższym zwycięzcą, myślała Morgiana, starając się słuchać smętnych pieśni Drustana. Artur skierował dziś dialog na kopalnie ołowiu i cyny w Kornwalii; powinna jechać je odwiedzić, diuk Markus musi przyswoić, że nie okazuje się władcą tego kraju, a ona i Isotta na pewno mogą się zaprzyjaźnić, obie kochają muzykę, ona w takim skupieniu słucha Drustana... Nie, to nie miłość do muzyki nie pozwala jej oderwać od niego wzroku, pomyślała Morgiana, ale nic nie powiedziała. Zadumała się nad czterema królowymi, które siedziały przy tym stole i westchnęła: Isotta nie może oderwać oczu od Drustana i nie wolno jej za to winić? Diuk Markus okazuje się stary i zimny, ma bystre, małe, podejrzliwe oczka, które przypominają jej Lota z Orkney. Morgause właśnie przywołała młodego Lamoraka i szeptała mu coś do ucha; cóż, czyż i ją można za cokolwiek winić? Została wydana za Lota – a nie był to człowiek łatwy – kiedy dysponowała trochę ponad czternaście lat, i poprzez cały moment jego życia uważała na jego dumę i nigdy nie obnosiła się przed nim ze swymi młodymi kochankami. A ja nie jestem lepsza od żadnej z nich, jedną ręką dopieszczam Uriensa, a drugą sięgam do łoża Accolona i usprawiedliwiam się, nazywając go swoim kapłanem... Ciekawa była, czy jakaś kobieta kiedykolwiek czyniła inaczej. Gwenifer okazuje się przecież Najwyższą królowa, a to ona pierwotna wzięła sobie kochanka... Morgianie wydało się, że jej serce nagle twardnieje, jak kamień. Ona, Morgause i Isotta zostały wydane za starych ludzi i poważne jest ich życie. Gwenifer była mimo wszystko żoną człowieka przystojnego, niewiele tylko starszego od siebie i do tego najmocniejszego Króla – czy ona dysponowała powody do niezadowolenia? Drustan odłożył swą harfę, skłonił się i ujął róg z winem, by oczyścić gardło. – Nie mogę więcej śpiewać – powiedział – lecz jeśli Morgiana chciałaby wziąć moją harfę, dość proszę, wiele słyszałem o jej muzycznym talencie. – Tak, zaśpiewaj dla nas, potomka – powiedziała Morgause a Artur dołączył się do prośby: – Tak, już od tak dawna nie słyszałem twego głosu, a to non stop okazuje się najsłodszy głos, jaki w życiu słyszałem... prawdopodobnie dlatego, że to także pierwszy głos, jaki pamiętam... chyba usypiałaś mnie swoimi kołysankami, zanim dodatkowo umiałem mówić, a ty osobiście byłaś wtedy dodatkowo dzieckiem. Zawsze najlepiej pamiętam cię właśnie taką, Morgiano... – powiedział, a wobec bólu w jego oczach Morgiana schyliła skroń. Czy to tego Gwenifer nie może wybaczyć, że ja noszę dla niego twarz Bogini? Wzięła harfę Drustana i pochyliła się nad strunami, dotykając ich jedną po drugiej. – Ma inny strój niż moja – powiedziała, próbując kilku dźwięków, a później podniosła skroń, bo przy wejściu do sali zrobiło się zamieszanie. Zagrała trąbka, brzmiąc ostro i nieprzyjemnie w zamkowych murach, słychać jest odgłos zbrojnych stóp. Artur uniósł się, po czym znów opadł na krzesło, gdy czterech zbrojnych mężczyzn niosących miecze i tarcze wmaszerowało do sali. Kaj zaszedł im drogę, protestując – jest zabronione, by wnosić oręż do królewskiej sali w dzień Zesłania Ducha. bezwzględnie odepchnęli go na bok. Mieli na sobie rzymskie hełmy – Morgiana widziała kiedyś jeden czy 2 takie, zachowane w Avalonie – i krótkie wojskowe tuniki, i rzymskie oręże, również grube, czerwone wojskowe płaszcze, które powiewały za nimi. Morgiana zamrugała – to jest, jakby rzymscy legioniści weszli tutaj prosto z przeszłości. Jeden z nich niósł zatkniętą na czubku długiej piki rzeźbioną figurę orła.